Za nami kolejny wypad, tym razem padło na Węgry. Możecie zapytać co ciekawego u naszych „bratanków” dla podróżników i dlaczego własnie tam się wybraliśmy? Długi weekend nie jest taki długi więc odpadały dalsze destynacje. Nie chcieliśmy też spędzić czterech dni w samochodzie. Mateusz (Matt) który był inicjatorem wyjazdu i nie bez powodu zaproponował Węgry. W kwietniu jadąc na Chorwację przejechaliśmy szybko przez Budapeszt który zrobił na nim ogromne wrażenie. Już wtedy stwierdziliśmy, że musimy tak kiedyś przyjechać.
Już w środę w nocy przed długim sierpniowym weekendem zapakowaliśmy się do trzech samochodów (łącznie 10 osób) i ruszyliśmy w drogę.
W planie mieliśmy: Tokaj – Hajduszoboszlo – Eger – Budapeszt – Zamki w okolicy stolicy
Tokaj
Do Tokaju trafiliśmy wcześnie rano, po nieprzespanej nocy czuliśmy się lekko zmęczeni. Chwile zajęło nam znalezienie miejsca gdzie mogliśmy rozłożyć się z karimatami. Przejechaliśmy przez most i skręciliśmy w stronę plaży. Po drodze spotkaliśmy radiowóz policyjny (niebieska strzałka) jednogłośnie stwierdziliśmy że nie jest to najlepsze miejsce na tymczasowe obozowisko. Ostatecznie rozłożyliśmy się przy czerwonej strzałce :). Dwie godziny spania. Szybkie śniadanie i ruszyliśmy w drogę.
Sam Tokaj specjalnie nas nie zachwycił. Małe miasteczko z jedną główną ulicą na której można znaleźć mnóstwo sklepików z winami. Niewątpliwą atrakcją miasteczka a właściwie jego okolic to winnice.
Trafiliśmy do jednej, której piwnice wchodziły w głąb skał a korytarze ciągnęły się kilometrami. Niska stała temperatura i wysoka wilgotność powietrza to idealne warunki do przechowywania wina ale też rozwoju dużej ilości pleśni.
Ściana z równo poukładanych dziesiątek tysięcy butelek. Tokaj Aszú leżakuje minimum dwa lata w beczce i rok w butelce.
To było to! Zdecydowaliśmy się na degustację czterech win. Każde następne coraz lepsze. Moim i Matta numerem jeden był Tokaji Furmint z 2006 roku. Marta i Gosia wybrała Aszu 5. Do tej pory nie wiedziałem, że jestem smakoszem win :) Ilość przenikających się smaków… Wyczuwaliśmy nuty smakowo-zapachowe, które przypominają czekoladę, karmel, kawę, miód, orzechy włoskie, orzechy laskowe, zapach beczki… Wino to, ma nie ma sobie równych, stężenie i intensywność smaku…rewelacja, jednak jest tak słodkie, że można je pić jedynie w małych ilościach.
Po takiej degustacji nie pozostało nam nic innego jak zakupić kilka butelek, tym bardziej, że tam na miejscu ceny są znacznie niższe.
Tu znajdziecie informacje o winnicy, w której smakowaliśmy te cuda :) www.dereszla.com
Tak spokojny i przyjemnie spędzony czas nie zapowiadał tego co miało się wydarzyć później. Przekrętu roku, którego staliśmy się ofiarami. O tym w następnych wpisach.