Dotarcie na Sri Lankę zajęło nam sporo czasu. Licząc od wyjścia z mieszkania do postawienia nóg na lotnisku w Colombo minęło 41 godzin. Formalności na lotnisku zajęły dosłownie chwilę. Pokazaliśmy tylko papiery wygenerowane, ze strony Online Visa Application coś nam wbili do paszportu i po sprawie. Na Lotnisku kupiliśmy kartę GSM z Internetem 6 GB i 100 minut rozmów lokalnych kosztuje 1250 rupi (34 zł).
Na pierwszy nocleg wybraliśmy Negombo, jest bliżej lotniska niż stolica i charakter ma bardziej wakacyjny. Pierwszą rozmowę z naszej nowej karty wykonaliśmy do Sama z Couchserfingu, który zgodził się nas gościć. Po godzinie byliśmy już u niego w domu. Dom okazał się być sporym hotelikiem, gdzie sam Sam wynajmuje 3 pokoje i udostępnia je za darmo takim jak my. Poza nami są 3 dziewczyny z Chorwacji i Para z Rosji. Tak spędzamy miły wieczór, popijając wódkę weselną przywiezioną z Polski. Już wczoraj Sam zgodził się żebyśmy zostali jeszcze jeden dzień. Dziś spaliśmy do 12:00, musieliśmy odespać podróż :) Upał jest straszny, ale na szczęście wiatr z nad oceanu ratuje sytuację.
Pierwszy kontakt z jedzeniem na Sri Lance bardzo pozytywny. Oczywiście zamawiamy różne rodzaje Curry. W miseczce po lewej stronie, pyszne pieczone papryczki Chilli z czosnkiem (pochłonąłem wszystkie). Następne, coś w rodzaju dżemu też z Chili. Następnie sałatki, druga przypomina bardzo sałatkę Marokańską. Kurczaczek w sosie curry bardzo smaczny. Kuchnia pikantna, bardzo smaczna.
Fish Curry bardzo podobne ale niestety mniej pikantne. Spore kawałki ryby w sosie z mleczka kokosowego, chyba tuńczyka. W lewym górnym rogu talerza to ciekawa mieszkanka kokosa z Chili. Generalnie kuchnia bardzo dobra, jak na razie :)